Kochani, Święta, Święta i po Świętach. Jutro Sylwester, pojutrze zaczniemy 2014 rok. Karnawał całą para. Szykujcie się już na jakieś ciekawe imprezy? Może na jakąś domówkę? A może sami organizujecie zabawę? Albo po prostu mace ochotę na coś dobrego, smakującego jeszcze Bożym Narodzeniem, a szybkiego w wykonaniu? Proponuję zatem babkę piernikową.
– jabłka prażone (najlepiej z cynamonem), powiedzmy 250 ml słoiczek,
– 3 jajka,
– ½ szklanki oleju,
– 1 szklanka cukru,
– cynamon, imbir, kardamon,
– przyprawę do piernika,
– gałkę muszkatałową,
– słodką paprykę w proszku,
– 1 ½ szklanki mąki,
– 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
– 1 łyżeczka sody oczyszczonej.
Ja do wyrabiania większości ciast używam robota kuchennego. Jeśli nim nie dysponujecie – przyda się mikser (albo malakser). Jabłka wrzucamy do miski, w której będziemy wyrabiać ciasto (czyli ja wrzucam do miski robota). Dodajemy cukier, olej i jajka. Wsypujemy cynamon, imbir, kardamon, przyprawę piernikową, gałkę muszkatałową i odrobinę słodkiej papryki w proszku. Wszystko teraz trzeba dokładnie połączyć. Ubijamy tak długo, aż uzyskamy jednolitą, gładką masę.
Następnie do masy dorzucamy mąkę z dodatkiem proszku do pieczenia i sody oczyszczonej. Znowu ubijamy do uzyskania gładkiej masy, po czym przelewamy ja do formy. Piekę zawsze przez około 50 minut na 180 stopniach Celsjusza. Czasem chwilę dłużej, ale zazwyczaj tyle wystarcza. Nie używam termoobiegu. Nie smaruję formy, ponieważ korzystam z sylikonowych, a jeśli nawet przychodzi mi użyć tradycyjnej blaszki – wykładam ją papierem do pieczenia i również nie smaruję.
Jeśli babka bardzo wyrośnie, a to bardzo prawdopodobne, proponuję przekroić ją w poziomie i przełożyć kremem. Do wykonania tego smakołyku przygotujcie sobie:
– 3 jaja,
– 3/4 szklanki cukru,
– zapach do ciast (jaki chcecie w smaku),
– kilka kropelek spirytusu (bądź innego mocnego alkoholu).
Ubijamy białko, aż zetnie się piękna i puszysta piana. Dodajemy cukier i znów ubijamy, po czym dorzucamy żółtka. Całą jajeczno-cukrowa masę dokładnie miksujemy.
Masło rozcieramy na masę maślaną – używam do tego specjalnej drewnianej kuli do ucierania (takiego berła pani na kuchennych włościach, hehe).
Łączymy masę jajeczną z maślaną, dodajemy odrobinę zapachu, jaki najbardziej lubimy i kilka kropelek spirytusu. Ja lubię najbardziej olejek waniliowy, czasem też dodaję jeszcze paczuszkę cukru waniliowego, żeby smak był bardziej wyrazisty.
Po dokładnym utarciu kremu, wstawiamy go do lodówki, a gdy ciasto się upiecze i przestygnie, przekładamy je kremem.
Z racji tego, że babka jest przełożona jajeczno-maślanym kremem, polecam trzymanie ciacha w lodówce. Zresztą ja na ogół wszystkie ciasta tam przechowuję, ponieważ zdecydowanie bardziej lubię je na zimno, niż w temperaturze pokojowej.
Bon apetit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz