13 grudnia 1981 roku miałam niecałe pół
roczku, zrozumiałym jest zatem, że nie
zapisało się w mojej pamięci absolutnie nic, co by dotyczyło tamtego dramatycznego
okresu. Tak naprawdę pierwsze moje wspomnienia dotyczą pojawienia się na
świecie mojej młodszej siostry, co nastąpiło prawie rok po zakończeniu stanu
wojennego, ale dla trzyletniej mnie przebijało wszelkie możliwe kataklizmy.
Wielka i dożywotnia miłość do małego intruza przyszła znacznie później.
Od zakończenia stanu wojennego minęło
już ponad 30 lat, a mimo to jego temat wciąż wzbudza ostre kontrowersje i
dyskusje. W 1992 roku podjęto uchwałę, w której uznano wprowadzenie stanu
wojennego za nie zgodne z Konstytucją PRL, ale już 13 grudnia 2003 roku w 22
rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, w manifestacji pod domem generała
Jaruzelskiego po raz pierwszy uczestniczyli zwolennicy wprowadzeniu stanu
wojennego. Generał Jaruzelski wyszedł do manifestujących dziękując im za słowa
poparcia i zagrzewając ich do dalszej walki na froncie ideologicznym i
edukacyjnym, podkreślił, że gdyby nie stan wojenny to nie byłoby 13 grudnia w
Kopenhadze i Brukseli (13 grudnia 2002 roku na szczycie w Kopenhadze zakończyły
się negocjacje akcesyjne z państwami kandydującymi do UE m.in. z Polską). Zwolennicy generała twierdzą, że wprowadzenie
stanu wojennego ochroniło Polskę przed zaprowadzeniem w niej porządku przez
Armię Czerwoną; przeciwnicy powołują się na badania rosyjskiego historyka
Rudolfa Pichoji , którego zdaniem interwencja Armii Czerwonej na terenie Polski
w ogóle nie była brana pod uwagę przez władze radzieckie, a domagała się jej
wyłącznie strona Polska. Pichoja utrzymuje także, że ostatecznie strona
radziecka nie została poinformowana ani o decyzji o wprowadzeniu stanu
wojennego, ani o planowanej dacie operacji. Jak było naprawdę? Trudno ferować wyroki, ale
większość badaczy zgodnie ocenia wprowadzenie stanu wojennego jako błąd.
Znamiennym jest fakt, że wprowadzono go w 16 miesięcy po strajkach w 1980,
które doprowadziły do powstania „Solidarności” i odwilży politycznej w Polsce.
Oficjalnym powodem wprowadzenia stanu
wojennego był pogłębiający się kryzys gospodarczy, braki żywnościowe i
zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego podczas zbliżającej się zimy. W
rzeczywistości obawiano się wprowadzenia przez NSZZ „Solidarność” strajku
generalnego oraz gwałtownego spadku poparcia społeczeństwa dla polityki
komunistów. Według badań OBOP już w czerwcu 1981 zaufanie do rządu deklarowało
24% respondentów, działania KC PZPR aprobowało jedynie 6% respondentów, a
działania NSZZ „Solidarność” pozytywnie oceniało aż 62% Polaków.
Stan wojenny rozpoczął się 13 grudnia (w
nocy z soboty na niedzielę) o godzinie 24.00 kiedy to oddziały ZOMO rozpoczęły
ogólnokrajową akcję aresztowań działaczy opozycyjnych. W ciągu pierwszego
tygodnia trwania stanu wojennego w więzieniach i ośrodkach internowania
znalazło się ok. 5000 osób. Ogółem, w okresie trwania stanu wojennego, zostało
internowanych ok. 10 000 osób w 49 ośrodkach internowania na terenie
całego kraju. Byli to głównie przywódcy NSZZ „Solidarność”, doradcy związku i
związani z nim intelektualiści (m.in. na fali aresztowań zamknięto, trwający w
Warszawie, Kongres Kultury Polskiej) oraz działacze opozycji demokratycznej. W
2006 Instytut Pamięci Narodowej oszacował liczbę ofiar stanu
wojennego, które poniosły śmierć (głównie śmiertelne postrzały i pobicia)
podczas strajków i manifestacji na 56 osób. Z kolei Nadzwyczajna Komisja
Sejmowa do zbadania działalności MSW ustaliła, że na skutek działań
funkcjonariuszy MSW od wprowadzenia stanu wojennego do 1989 roku miało miejsce
nie mniej niż 91 udokumentowanych przypadków zgonów. Jest możliwe, że całkowita
liczba ofiar śmiertelnych sięga ponad 100 osób (nie wyjaśniono ok. 90
przypadków tajemniczych morderstw politycznych dokonanych przed i po 1989).
Listy ofiar i przyczyny ich śmierci próbował ustalać także Komitet Helsiński,
ogłaszając w 1989 raport zawierający listę nazwisk represjonowanych i ofiar
śmiertelnych stanu wojennego.
W dniu wprowadzenia stanu wojennego w
działaniach na terytorium kraju wzięło udział ok. 70 tys. żołnierzy Wojska
Polskiego, 30 tys. funkcjonariuszy MSW oraz bezpośrednio na ulicach miast 1750
czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000
samochodów oraz kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe. 25%
wszystkich sił skoncentrowano w Warszawie i okolicach.
10 tysięcy funkcjonariuszy wzięło udział
w Akcji „Jodła”, której celem było zatrzymanie i umieszczenie w uprzednio
przygotowanych aresztach i więzieniach wytypowanych osób, uznanych za groźne
dla bezpieczeństwa państwa.
Kilkadziesiąt minut przed północą (ok.
22:30) rozpoczęła się Akcja „Azalia”, mająca na celu opanowanie i wyłączenie
obiektów teletransmisyjnych i central telefonicznych. Do 451 obiektów w całym
kraju wkroczyły uzbrojone oddziały, sformowane z 700 funkcjonariuszy SB i MO,
3000 żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza oraz innych jednostek wojskowych MSW, a
także 1200 żołnierzy oddelegowanych przez wojsko. Zaraz po północy zamilkły
cywilne telefony, w tym także w ambasadach i konsulatach. W tym samym czasie
350 funkcjonariuszy milicji i SB, 550 żołnierzy MSW oraz około 3000 żołnierzy
obsadziło wszystkie obiekty radia i telewizji. Już 14 grudnia rezerwiści
powołani do jednostek milicji otrzymali broń, z zastrzeżeniem, że wydawanie
amunicji należeć będzie do decyzji komendantów wojewódzkich MO. Broń wydawano
zmobilizowanym członkom ORMO, a także emerytom oraz rencistom SB i MO,
zorganizowanym w grupach samoobrony.
O wprowadzeniu stanu wojennego
poinformowało Polskie Radio i Telewizja Polska o godzinie 6 nadając
przemówienie generała Jaruzelskiego.
MON powołało dziesiątki tysięcy rezerwistów
i wydało rozporządzenie o nakazie zdeponowania broni i amunicji.
Zmilitaryzowano wiele instytucji (skierowano do nich 8000 komisarzy wojskowych,
w tym 400 do resortów i instytucji centralnych), część strategicznych sektorów
gospodarki, takich jak komunikacja, telekomunikacja, energetyka, górnictwo i
porty morskie oraz 129 najważniejszych fabryk. Zakazano strajków, zgromadzeń,
działalności związkowej i społecznej. Sądy zaczęły działać w trybie doraźnym.
Wyłączono komunikację telefoniczną,
wprowadzono cenzurę korespondencji. Po późniejszym przywróceniu łączności,
kontroli i cenzurze podlegały również rozmowy telefoniczne (w słuchawkach
telefonicznych informował o tym powtarzający się automatyczny komunikat: rozmowa
kontrolowana, rozmowa kontrolowana...).
Ograniczono możliwość przemieszczania
się, wprowadzając godzinę milicyjną (w początkowym okresie od 19:00, następnie
od 22:00 do 6:00), jednocześnie zakazano zmiany miejsca pobytu bez uprzedniego
zawiadomienia władz administracyjnych. Wstrzymano wydawanie prasy (poza dwiema
gazetami rządowymi – Trybuną Ludu i Żołnierzem Wolności). Zarządzono również
wstrzymanie wyjazdów zagranicznych do odwołania (zamknięto granice państwa i
lotniska cywilne ), a także czasowe zawieszenie zajęć w szkołach i na
uczelniach wyższych.
Wszystkie te fakty brzmią tak
przerażająco, że aż trudno uwierzyć, aby ktokolwiek mógł w tamtych czasach
wykazywać się poczuciem humoru, a jednak naród nie dał się zastraszyć. W ramach
sprzeciwu wobec panującej sytuacji obywatele z premedytacją spóźniali się do
pracy (symbolem nowego stylu pracy stały się ślimak i żółw), a na budynkach
masowo produkowali napisy typu: „WRON won za Don”, „Zima wasza wiosna
nasza”, „Orła wrona nie pokona”.
Wspaniale jest mieć świadomość, że
jesteśmy narodem, który nawet w najcięższych sytuacjach życiowych potrafi się
śmiać, jednoczyć i przede wszystkim wspierać. Pamiętajmy o tym i bądźmy z tego
dumni – to taki mój prywatny, mały apel na koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz