Dune fairytales

piątek, 27 grudnia 2013

27 grudnia 1918 roku zdarzyło się... Wybuchło powstanie wielkopolskie



W historii naszego kraju przewija się wiele bohaterskich zrywów narodowowyzwoleńczych ukazujących heroizm naszych przodków, z których możemy być dumni, niestety większość z nich zakończyła się porażką i represjami. Dlatego tak serce rośnie, gdy przypomnimy sobie o uwieńczonym sukcesem Powstaniu Wielkopolskim. 

Tereny Wielkopolski od 1793 roku (II rozbiór Polski) należały do państwa pruskiego i były poddawane

silnej germanizacji, a także traktowane jako rolnicze zaplecze dla dynamicznie rozwijającego się zaborcy. Masowo wywłaszczano Polaków z ich ziem, a na ich miejsce sprowadzano niemieckich kolonistów. W 1904 roku wprowadzono konieczność posiadania specjalnego pozwolenia na budowę domu, którego uzyskanie przez Polaka graniczyło z cudem. Symbolem walki z absurdami niemieckiej administracji stał się Michał Drzymała, zamieszkujący przez cztery lata w wozie cyrkowym, a także Karol Marcinkowski – prekursor idei pracy organicznej. Właśnie ta praca organiczna stanowi dla mnie kwintesencję wielkopolskości i muszę przyznać, że idea walki o polskość za pomocą legalnych, łagodnych środków jest mi zdecydowanie bliższa od chwytania za oręż. Przykładem pracy organicznej był wybudowany w latach 1838-1841 gmach przy ul. Nowej (obecnie Paderewskiego) w Poznaniu, pełniący funkcję hotelu, restauracji, a od frontu sieci sklepów. Był to sposób na ekonomiczne wzmocnienie ludności polskiej. Inicjatywę pracy organicznej podjęli w kolejnych latach m.in. Tytus Działyński, Edward Raczyński, Hipolit Cegielski, czy księża Augustyn Szamarzewski i Piotr Wawrzyniak. W 1871 roku utworzono sieć Związku Spółek Zarobkowych dającą możliwość uniezależnienia się od banków niemieckich. Tym sposobem małymi kroczkami dążyła Wielkopolska do niezależności, wyczekując odpowiedniego momentu na decydujące starcie z zaborcą.

Właściwy czas nadszedł w grudniu 1918 roku, kiedy to wyczerpane wojną Niemcy złagodziły odrobinę swoją akcję germanizacyjną na okupowanych terenach i skupiły się na odbudowie swojej gospodarki. 

Taką kropką nad „i” stała się, mocno szykanowana przez stronę niemiecką, wizyta Ignacego Paderewskiego w Poznaniu. 26.12.1918 roku władze niemieckie podjęły ostatnią próbę zatrzymania niepożądanego gościa, ale ani niemieccy oficerowie, ani wyłączenie w całym Poznaniu światła na niewiele się zdały. Oficerowie zostali zatrzymani, a dostojnego gościa powitano przy świetle pochodni, które zapobiegliwe władze miasta miały przygotowane. Odtransportowano państwa Paderewskich do hotelu Bazar, pod którym 27 grudnia 1918 roku zorganizowano manifestacyjne pochody dzieci. W odpowiedzi aktywni miejscowi Niemcy wraz z żołnierzami z 6 pułku grenadierów pomaszerowali w kontrmanifestacji niszcząc po drodze siedzibę komisariatu NRL i zrywając powiewające na balkonach flagi państw ententy.

W gotowości bojowej czekały polskie oddziały Służby Straży i Bezpieczeństwa oraz Straży Ludowej. W pewnym momencie ok. godziny 17 sytuacja się zaogniła, padły pierwsze strzały… wybuchło powstanie.

Wybuch powstania w Poznaniu dał sygnał do rozpoczęcia akcji zbrojnych w terenie. Większość miasteczek i wsi udawało się przejąć bez rozlewu krwi, ale o niektóre trzeba było stoczyć ciężkie walki. Tak było w przypadku Szubina, Chodzieży, Nakła i Inowrocławia. Wyznaczono cztery fronty i mianowano dowódców: frontem północnym dowodził ppłk Kazimierz Grudzielski, zachodnim ppor Kazimierz Zenkteler, południowo-zachodnim ppor Bernard Śliwiński, południowym Władysław Wawrzyniak. Nad całością czuwał głównodowodzący siłami powstańczymi generał Józef Dowbor-Muśnicki. 

Ponieważ każdy poborowy w państwie Niemieckim musiał odbyć służbę w armii, więc umundurowanie Wielkopolan było dokładnie takie samo, jak ich przeciwników (mundury feldgrau – polowo szare) co wprowadzało niemały zamęt, dlatego dla odróżnienia się od strony niemieckiej zaczęto przypinać do płaszczy lub czapek polskie emblematy w postaci orzełków, opasek lub rozetek w barwach narodowych. 

Trzeba podkreślić, że mimo wielu lat spędzonych pod zaborem pruskim, Wielkopolanie zachowali świadomość przynależności do Polski, czemu dali wyraz konsultując decyzje związane z walkami z Warszawą. Ponadto wywalczoną granicę zachodnią od razu przyłączyli  do Polski. Gdyby nie ten zryw narodowowyzwoleńczy nie wiadomo, jak by wyglądała dzisiaj nasza zachodnia granica, gdyż w tym samym czasie w Wersalu rozważano kilka opcji związanych z kształtem Polski. 

Delegatem Polski podczas obrad wersalskich był nie kto inny, ale właśnie Ignacy Paderewski, który pośrednio stał się przyczyną wybuchu powstania. To właśnie on 28 czerwca 1919 roku złożył podpis pod Traktatem Wersalskim, potwierdzając postanowienia dotyczące niepodległej Polski z wyzwoloną Wielkopolską. Tym samym osoba mistrza połączyła walecznych Wielkopolan z odradzającym się właśnie krajem.

2 komentarze:

  1. Pięknie, takie właśnie wpisy są potrzebne! Łączą przyjemne z pożyteczna nauką dla czytelników. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie takie było założenie – chcemy edukować, a przy okazji sprawiać czytelnikowi przyjemność :) Karina jest w tym niezrównana :)

    OdpowiedzUsuń