- Skąd Twoja pasja literacka? No i taki gatunek, jaki pisujesz?
MG:
Trudne pytania. Odkąd pamiętam pisanie dawało mi satysfakcję i poczucie, że
uczę się nowych rzeczy. Wydaje mi się, że chciałem umożliwić ludziom przeżycie
takich emocji, jakie sam lubię przeżywać czytając książki.
Co
do kwestii gatunku, zdaję sobie sprawę, że jestem obecnie kojarzony przede
wszystkim z literacką grozą, ale zaczynałem pisząc teksty w klimatach
science-fiction, fantasy, a nawet realistyczne „obyczajówki”. W tej chwili
kiedy pracuję nad tekstem, niewiele myślę o gatunkowych ramach. Zależy mi
wyłącznie na tym, żeby pisać książki i opowiadania, które będą prezentowały
określoną literacką jakość.
- Kiedy zacząłeś pisać?
MG:
Pierwsze opowiadania pisałem w liceum. To właśnie w tym okresie debiutowałem w
magazynie „Portal”, co bardzo miło wspominam. Do dalszego pisania zachęciła
mnie też opinia Feliksa Kresa, który pozytywnie wyraził się o moich tekstach w
swoim kąciku dla aspirujących literatów w „Feniksie”. Jako nastolatek miałem o
wiele więcej czasu na pisanie niż teraz. Oczywiście wiele tekstów, które wtedy
powstały to literackie „potworki”, ale pewne błędy trzeba popełnić, żeby móc
wyciągnąć z nich wnioski.
- Jaką literaturę najbardziej lubisz czytać i dlaczego?
MG:
Lubię książki, które zmuszają mnie do myślenia. Jeśli chodzi o teksty
fabularne, to często sięgam po klasykę. Na przykład co roku staram się czytać
jakąś książkę Lema. Ostatnio odkryłem też zbiory opowiadań Ballarda, „Ogród
czasu” i „Rzeźbiarze chmur”. Jeśli chodzi o bardziej współczesnych autorów, to
bardzo podobała mi się trylogia ryfterów Petera Wattsa i przeczytane nieco
później „Ślepowidzenie”. Duże wrażenie zrobił też na mnie „Krwawy południk”
McCarthy’ego. Zwykle równolegle czytam teksty naukowe, w ostatnim czasie eseje
Eliadego, „Aion” Junga, czy „Antropologię żałoby” di Noli.
- Ostatnio obroniłeś pracę doktorską. Czy w związku z tym cos się w Twoim życiu zmieniło? Czy czas poświęcony na jej napisanie wpłynie jakoś na to, co piszesz? Jakieś nowe natchnienia?
MG:
Po obronie zmieniło się bardzo wiele. Zacząłem pracować na uniwersytecie i tak
naprawdę dopiero uczę się organizować sobie czas w taki sposób, żeby móc
pogodzić dydaktykę z pracą naukową i pisaniem beletrystyki. Na pewno zmieniło
się też moje podejście do pisania. Obecnie do pisania nowych tekstów
fabularnych, staram się przygotowywać w taki sposób, jakbym przygotowywał się
do pracy nad tekstem naukowym. Odwiedzam miejsca, w których umieszczam akcję,
zbieram informacje o wydarzeniach historycznych, szukam tekstów źródłowych
związanych z podejmowanymi tematami.
- Najpierw wydałeś zbiór opowiadań pod tytułem „Kronika koszmarów”. Wydając „Endemię”, pełnowymiarową powieść, zmieniłeś wydawnictwo. Co Tobą kierowało?
MG:
Nie do końca zmieniłem wydawnictwo. „Endemia” ukazała się w Atroposie, podobnie
jak „Kronika koszmarów”. Problem polegał na tym, że niedługo po ukazaniu się
powieści wydawca zdecydował się zamknąć działalność, w związku z czym nakład
książki przejęły wydawnictwa „Forma” i „Dobre historie”. Dodatkowo w momencie
kiedy książka trafiła już do księgarń otrzymałem propozycję wydania tekstu od
większego i bardziej rozpoznawalnego na rynku wydawnictwa. Propozycja ta
pojawiła się jednak za późno.
- Skąd w ogóle czerpiesz pomysły? Twoje teksty są, jakby to powiedzieć, trochę creepy. Czy są wynikiem jakichś snów, lęków własnych, czy może zbierasz różne pomysły od ludzi, z którymi się spotykasz?
MG:
Pomysły pojawiają się w różnych momentach. Czasami rzeczywiście jest tak, że
przyśni mi się jakaś scena lub nawet cała historia, a kiedy indziej zdarza się,
że w czasie oglądania jakiegoś filmu, czy czytania książki, zwracam uwagę na
detal, wokół którego można zbudować fabułę. Ludzie też w jakimś stopniu
stanowią inspirację, ale unikam umieszczania w książkach postaci zbyt mocno
wzorowanych na konkretnych osobach.
- Jak wygląda u Ciebie proces pisania? Załóżmy, że masz jakiś pomysł, na scenę, czy bohatera. Teraz należy ubrać to w słowa i dopisać całą resztę. Siadasz do komputera, bierzesz notes i pióro, czy może masz jeszcze inne sposoby? Co dalej? Samo przychodzi, czy się męczysz?
MG:
Kiedy zaczynam pisać, mam ogólny zarys fabuły. Buduję tekst scena po scenie,
stopniowo dodając elementy. Najpierw piszę w zeszycie, a dopiero później siadam
przy klawiaturze, żeby przepisać i uzupełnić to, co powstało. Po skończeniu
określonej partii tekstu wykasowuję zbędne zdania i sceny. Czasami teksty
„piszą się same”, a czasami jest tak, że nad prostą i mało znaczącą sceną
siedzę kilka dni, starając się uniknąć banału i zanudzania czytelnika.
- Czy piszesz tylko wtedy, kiedy masz tzw. wenę, czy traktujesz pisanie bardziej metodycznie i starasz się codziennie poświęcić mu choć chwilę, nawet jeśli weny brak?
MG:
Piszę wtedy, kiedy mam czas. Lubię pisać i nie potrzebuję do tego specjalnego
natchnienia. Zwykle jeśli nie muszę myśleć o innych obowiązkach i mogę usiąść
nad zeszytem, to bez większego problemu jestem w stanie „wejść” w tekst, który
już zacząłem.
- Co myślisz o współczesnej polskiej literaturze? Jak widzisz jej rozwój w najbliższych latach? Będzie dobrze, czy nie?
MG:
Trudno mi wypowiadać się na temat współczesnej polskiej literatury z uwagi na
to, że rodzimy rynek wydawniczy śledzę w sposób wybiórczy. Wiele tekstów, na
które trafiam mnie rozczarowuje, nawet jeśli są wydawane przez uznane
wydawnictwa. Z pozytywnych zjawisk, za genialne uważam książki Jacka Dukaja,
zwłaszcza „Czarne oceany” i „Inne pieśni”. Teksty tego autora to według mnie
najważniejsze polskie książki, jakie ukazały się w ostatnich latach. Jeśli
chodzi o innych autorów, na pewno ciekawe powieści piszą Olga Tokarczuk, czy
Kuba Małecki. Dobre rzeczy słyszałem też ostatnio o „Szczęśliwej ziemi”
Orbitowskiego.
- Na zakończenie jeszcze jedno pytanie. Kiedy kolejna powieść (ewentualnie zbiór opowiadań, czy nad czym teraz pracujesz)?
MG:
Powoli kończę zbierać materiały do nowej powieści, której akcja ma rozgrywać
się w Krakowie w dwudziestoleciu międzywojennym. Tematu nie chcę jeszcze w tej
chwili zdradzać. Natomiast jeśli chodzi o nowe teksty, ostatnio w antologii „17
szram” wydawnictwa Replika, ukazało się moje nowe opowiadanie. Kolejny tekst, z
którego jestem bardzo zadowolony, ma ukazać się w zbiorze poświęconym strasznym
miejscom w Krakowie. Zbiór ten miał trafić do księgarń w tym roku, ale niestety
wydawca, który obiecał zająć się publikacją wycofał się z projektu, w związku z
czym proces szukania wydawcy trzeba było zacząć od nowa.
- Dziękuję bardzo i życzę powodzenia. Wszystkim polecam książki Michała, sama zaś z niecierpliwością oczekuję kolejnej pozycji.
MG:
Dziękuję za pamięć i zainteresowanie. Postaram się nie zawieść oczekiwań.
Świetny wywiad :) czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńTeż czekam :) Na natchnienie i chwilę czasu – mojego i Przepytywanych :) Ale będą, bez obaw, plan już jest, to i wykonanie będzie można podziwiać :)
OdpowiedzUsuńTymczasem polecam przeczytanie recenzji książek Michała:
OdpowiedzUsuńhttp://dune-fairytales.blogspot.com/2013/04/kronika-koszmarow-micha-gacek.html
http://dune-fairytales.blogspot.com/2013/02/endemia-micha-gacek.html
a następnie, oczywiście, sięgnięcie do samych źródeł :)