Dune fairytales

czwartek, 31 lipca 2014

1 sierpnia 1944 roku zdarzyło się... wybuchło Powstanie Warszawskie

Sierpień, miesiąc spadających gwiazd, ciepłych, wakacyjnych wieczorów i romantycznych westchnień. Sierpień słodko pachnący gruszkami i płowiejącymi w słońcu łanami zbóż. Sierpień obficie zroszony krwią powstańców odbijających swoje ukochane miasto z rąk okupanta…
Dokładnie siedemdziesiąt lat temu o godzinie 17-tej wybuchło Powstanie Warszawskie.  Jednostki Okręgu Warszawskiego AK oraz oddziały dyspozycyjne KG AK zaatakowały niemieckie obiekty we wszystkich dzielnicach okupowanej Warszawy. Położenie wyjściowe powstańców było niezwykle trudne. Na skutek decyzji dowództwa AK o skróceniu czasu mobilizacji do 12 godzin, wielu żołnierzy nie zdołało dotrzeć na czas na miejsca zbiórki. W Śródmieściu, gdzie stawiennictwo było stosunkowo najwyższe, do oddziałów dotarło nieco ponad 60 procent żołnierzy. W dzielnicach peryferyjnych (m.in. na Woli i Pradze) stawiło się zaledwie ok. 40 procent żołnierzy. Z tego samego powodu tylko 40 procent magazynowanej broni zdołano dostarczyć na czas do oddziałów bojowych. W rezultacie 1 sierpnia do walki stanęło zaledwie od 1500 do 3500 uzbrojonych żołnierzy AK (nie licząc kilkunastu tysięcy nieuzbrojonych powstańców, stanowiących siłą rzeczy rezerwę kadrową). Polskie oddziały były pozbawione ciężkiej broni, bez której szturmowanie silnie umocnionych obiektów było niezwykle trudne. Powstańcy nadmiernie rozproszyli swoje siły, atakując zbyt wiele celów jednocześnie. Nie udało się także uzyskać efektu zaskoczenia, gdyż niemieckie dowództwo, zaalarmowane meldunkami konfidentów, już o godz. 16.30 zarządziło alarm dla garnizonu warszawskiego i wszystkich Niemców pozostających w Warszawie.
W rezultacie polskie natarcie 1 sierpnia 1944 zakończyło się niepowodzeniem. Z ważniejszych obiektów udało się opanować jedynie: gmach „Prudentialu” (najwyższy budynek w Warszawie), elektrownię na Powiślu,  magazyny żywności i mundurów na Stawkach, gmach sądów na Lesznie, budynek Ratusza przy pl. Teatralnym, areszt śledczy przy ul. Daniłowiczowskiej, gmach Wojskowego Instytutu Geograficznego, siedzibę MZK, Poselstwo Czechosłowackie, kilka zamienionych na koszary szkół oraz budynek Dyrekcji Kolejowej na Pradze.
Pierwszą reakcją Hitlera na wieść o wybuchu powstania było wydanie rozkazu rozpoczęcia dywanowych nalotów na polską stolicę. Niemiecka Luftwaffe miała zrównać Warszawę z ziemią i przez to zdusić ognisko powstania. Szybko okazało się jednak, że wykonanie rozkazu jest nierealne. W mieście zostało bowiem odciętych szereg niemieckich urzędów oraz jednostek wojskowych i policyjnych, których ewakuacja była chwilowo niemożliwa. W tej sytuacji zadanie zorganizowania odsieczy dla garnizonu warszawskiego Hitler powierzył Himmlerowi oraz generałowi Guderianowi.
Ogólnie przyjmuje się następującą periodyzację powstania: ogólne natarcie powstańcze dla opanowania Warszawy (1-4 sierpnia), okres powstańczej obrony zaczepnej (5 sierpnia – 2 września), walka o przetrwanie (3 września – 2 października).
Poczynając od 11 sierpnia, kiedy to oddziały niemieckie zajęły Ochotę i Wolę, rozpoczął się początek końca. Krwawa walka o Stare Miasto, gdzie walczono o każdy pojedynczy budynek, wyczerpała siły powstańcze. Po upadku Żoliborza w rękach powstańców znajdowało się już tylko Śródmieście. Już wcześniej generał „Bór” Komorowski uznał jednak, że z militarnego i politycznego punktu widzenia kontynuacja walki nie ma żadnego sensu. Mimo sprzeciwu ze strony pułkownika „Montera” komendant główny AK 28 września zdecydował się rozpocząć rozmowy kapitulacyjne z Niemcami. Dwa dni później do kwatery von dem Bacha w Ożarowie Mazowieckim przybyli delegaci KG AK w celu poinformowania o propozycjach kapitulacyjnych. Zawarto wówczas porozumienie o wstrzymaniu ognia, które obowiązywało od 5.00 rano do 19.00 w dniach 1 i 2 października. W międzyczasie w Ożarowie Mazowieckim toczyły się pertraktacje, które zakończyły się w nocy z 2 na 3 października podpisaniem aktu kapitulacji powstania warszawskiego. Niemcy zgodzili się uznać prawa kombatanckie żołnierzy AK oraz nie stosować odpowiedzialności zbiorowej wobec ludności cywilnej. Mieszkańcy Warszawy mieli zostać wysiedleni, zachowując przy tym prawo zabrania majątku ruchomego, kosztowności, dóbr kultury itp. Niemcy zobowiązali się także oszczędzić pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne, ze szczególnym uwzględnieniem obiektów o dużej wartości historycznej, kulturalnej lub duchowej. W kolejnych dniach do niewoli oddało się blisko 15 tys. polskich żołnierzy, w tym komendant główny AK generał Tadeusz „Bór” Komorowski oraz pięciu innych generałów. Około 3,5 tys. powstańców zdołało wmieszać się w opuszczający miasto tłum ludności cywilnej i uniknąć w ten sposób niewoli. Był wśród nich generał Leopold Okulicki ps. „Niedźwiadek”, którego generał „Bór” wyznaczył na swego następcę na stanowisku komendanta głównego AK. Wraz z cywilami miasto opuścili również: Delegat Rządu na Kraj, Jan Stanisław Jankowski; przewodniczący Rady Jedności Narodowej, Kazimierz Pużak; a także członkowie Krajowej Rady Ministrów.
Powstanie Warszawskie do dziś budzi wiele emocji i kontrowersji. Dla jednych był to niepotrzebny rozlew krwi, który doprowadził do zniszczenia niemal całej Warszawy, dla innych była to sprawa honoru oraz konieczność w obliczu zbliżającej się Armii Czerwonej. Ja nie wdaję się w te polemiki, lecz co roku 1 sierpnia o godzinie 17-tej staję zasłuchana w wycie syren i myśląc o tych wszystkich pięknych, młodych ludziach, którzy walczyli na ulicach mojego ukochanego miasta, oddaję Im cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz