Dune fairytales

wtorek, 12 marca 2013

Wernisaż Wojciecha Siudmaka w Sannois pod Paryżem

18 maja tego roku kolejny wernisaż Wojciecha Siudmaka – tym razem w muzeum w Grudziądzu. Chcąc zachęcić Was do odwiedzenia wystawy, która rozpocznie się w Noc Muzeów - przesyłam mój reportaż z poprzedniego dużego wernisażu (we Francji, jesienią 2012 roku). Mam nadzieję, że spodoba się Wam mój tekst, a być może niektórych zachęci również do zobaczenia wystawy na własne oczy - w końcu Grudziądz niedaleko.



„Tylko marzenie może przekroczyć niepokonalne bariery.”


Na cztery dni przed swoimi 70. urodzinami, Wojciech Siudmak święcił kolejny sukces. W podparyskim muzeum Utrillo-Valadon w Sannois odbył się wernisaż rozpoczynający wystawę o nazwie Nieskończone Fantastyczne Wszechświaty, która potrwa do 16 grudnia 2012 roku. To jednak nie tyko wielkie zwycięstwo samego Artysty, którego nazwisko przyciągnęło do tego niewielkiego muzeum ponad sześćset osób, ale także wszystkich zaangażowanych w organizację tego nietuzinkowego przedsięwzięcia – przede wszystkim rzeźbiarki – Angeliki Chwyć, diunologa – Michała Skalca, śpiewaczki – Natalii Rubiś oraz oczywiście koordynatorki wystawy – Nicole Fleurier.
            Kiedy w 1966 roku Siudmak pojechał do Francji, z pewnością nie mógł przewidzieć, jak potoczą się jego losy. Pragnął się uczyć i poznawać świat, a nie być tłamszony przez ”mądrzejszych” i „zdolniejszych” artystów, którzy byli wykładowcami na warszawskiej ASP. Został i… prawdopodobnie tej decyzji zawdzięczamy dzisiaj Wojciecha Siudmaka takiego, jakim jest. Otwartego, pewnego siebie, wrażliwego na piękno i mówiącego otwarcie do drugiego człowieka. Uśmiechniętego, szczęśliwego i spełnionego. Takie też są jego prace – pełne pasji, fantastyczne światy wyjęte jakby z marzeń sennych. Perfekcyjne, idealne ludzkie kształty zawdzięczamy wnikliwej i wieloletniej chęci poznawania anatomii człowieka, żywe kolory, ulotne skrzydła wróżek, są jakby ucieleśnieniem nieuchwytnego piękna, które kryje się w świecie dokoła nas. Kunszt Artysty widać zarówno w jego obrazach, rzeźbach, przede wszystkim zaś chyba w rysunkach, na co wielu wielbicieli jego twórczości zwraca uwagę.
            Urodzony w 1942 roku w Wieluniu – mieście, które pierwsze padło ofiarą agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę – Siudmak od najmłodszych lat widział spustoszenie, jakie zostawiła II Wojna Światowa. Rany ludzkich serc i ciał, miasta zrównane z ziemią, bieda, tragedie wszelakiej maści. To one na zawsze pozostały w jego pamięci i sprawiły, że chce dzisiaj pokazywać światu piękno, które przecież zawsze powinno zwyciężać. Nic więc dziwnego, że jest w tej chwili najpopularniejszym z polskich żyjących artystów, że jego nazwisko przyciąga takie tłumy widzów.
            Straszne wspomnienia, jakie zostawiły po sobie działania wojenne, doprowadziły do wielkiej inicjatywy o wymiarze międzynarodowym, której pomysłodawcą jest właśnie Wojciech Siudmak. Projekt „Wieczna Miłość” będący pod patronatem UNESCO to przedsięwzięcie mające na celu promowanie idei pokoju, w którym biorą udział między innymi takie miasta, jak Hiroszima, Nagasaki, Drezno, Guernica, czy Rotterdam. Rzeźba – symbol harmonii i piękna, która powstała na podstawie obrazu zatytułowanego właśnie „Amour Éternel” (Wieczna Miłość), to twarze kobiety i mężczyzny, dwóch planet zawieszonych w przestrzeni i złączonych pierścieniami, niby obrączkami. Prototyp tego wielkiego dzieła można było podziwiać między innymi na wystawie w Muzeum Narodowym w Kielcach. Dla Siudmaka projekt ten ma również bardzo osobisty charakter  i jest swego rodzaju misją.
Prace Siudmaka w Polsce gościły w ostatnich kilku latach choćby na Festiwalu Fantastyki na zamku krzyżackim w Nidzicy, na Euroconie w Cieszynie, w Muzeum Miedzi w Legnicy, Centrum Konferencyjnym Politechniki Poznańskiej i Muzeum Narodowym w Kielcach. Często wystawiany jest oczywiście we Francji, gdzie mieszka od ponad czterdziestu lat. To jego wystawa witała nowe millenium na Wieży Eiffla.
            W świecie Siudmak jest bardzo znany i szanowany. Również w Polsce coraz szersze są kręgi jego wielbicieli. Być może właśnie za sprawą coraz częstszych wystaw, a także rysunków, które od kilku lat korespondują z wizją drugiego wielkiego człowieka – Franka Herberta. Jego prace są niejednokrotnie powodem, dla którego czytelnicy kupują nowe wydania powieści o świecie pustynnej planety zwanej Diuną. Dialog, który prowadzi z narracją jest subtelny, ale wyrazisty. Bez wątpienia sprawia, że książki wydawane przez Dom Wydawniczy Rebis sprzedają się z wielkim powodzeniem (rysuje on również do serii powieści Philipa K. Dicka).
            Nie powinno więc dziwić, że wystawa czołowego reprezentanta realizmu fantastycznego staje się za każdym razem sukcesem. Tak też stało się z obecnie trwającą w Sannois – wernisaż okazał się sukcesem spektakularnym. W sposób znany jedynie sobie, organizatorzy naliczyli 616 gości – w tym choćby ambasadora RP, Tomasza Orłowskiego z małżonką, czy kompozytora Francisa Lai (laureata Nagrody Akademii Filmowej, Złotego Globu i Cezara, którego utwór „Amour Éternel” zaśpiewała na wernisażu śpiewaczka operowa, Natalia Rubiś). Ponadto pojawiło się wielu artystów lokalnych – malarzy, rzeźbiarzy, muzyków oraz polityków. Co ciekawe, chodząc pomiędzy pracami wybitnego Artysty, można było spotkać dużo dzieci i młodzieży, co – niestety – w naszej polskiej rzeczywistości zdarza się jeszcze zdecydowanie niezbyt często.
            Zaproszeni na wernisaż goście mogli poczuć się naprawdę wyjątkowo. Każdego z nich powitali i uścisnęli dłoń w drzwiach sam Wojciech Siudmak, Ambasador III RP, Mer miasta Sannois i Nicole Fleurier. Niewielkie muzeum robiło olbrzymie wrażenie. Trzeba przyznać, że jeszcze dotąd nie widziałam tak przygotowanej wystawy. W salach panował półmrok, a każdy z obrazów i każda z grafik podświetlona była punktowym światłem, o czym zazwyczaj można najwyżej pomarzyć. Prosto i z klasą prezentowały się zarówno duże, jak i mniejsze płótna. W rogach sal stały manekiny ubrane w oryginalne filmowe stroje z adaptacji „Diuny” (z mini seriali z lat 2000 i 2003), należące do prywatnych kolekcji Michała Skalca i Davida Fleurier. Pracom Siudmaka towarzyszyły już po raz drugi makiety wykonane z polimerowej masy termoutwardzalnej wykonane, na podstawie rysunków Mistrza, przez Artystkę z Warszawy, Angelikę Chwyć. Przemyślnie ustawione trójwymiarowe i duże rzeźby komponowały się idealnie z pracami, na podstawie których powstawały. Wszystko to tworzyło jedną, zamkniętą całość – przemyślaną i bardzo elegancko wykonaną.
            Michał Skalec jest największym kolekcjonerem artefaktów dotyczących Diuny i Franka Herberta na świecie. Bliższy kontakt z Mistrzem oraz dalsza kooperacja zaczęły się od wygranej aukcji charytatywnej, której wynikiem było zaistnienie autorki tego artykułu i jej męża na kartach „Dzieci Diuny” jako bohaterowie wykonanego przez Siudmaka rysunku. Po pięciu latach wspólnych wystaw, współpraca ta osiągnęła punkt kulminacyjny w trakcie wystawy w Muzeum Narodowym w Kielcach, gdzie poza 140 dziełami Mistrza, znalazło się również około 140 książek i ciekawostek ze świata Diuny, a także siedem strojów filmowych (z których cztery są obecnie w Sannois).
            Angelika Chwyć poczuła miłość do modeliny w wieku kilku lat i od tego czasu z pasją wykonuje miniaturowe rzeźby. Siudmaka spotkała przy okazji tworzenia figurek Fremenów na tort ślubny dla wcześniej wspomnianej pary. Będąc pod wielkim wrażeniem jej dotychczasowego dorobku, Mistrz zaproponował jej współpracę. Wykonywał szkice, na których się wzorowała, by właśnie w Kielcach pokazać na wystawie pierwsze makiety związane z Diuną. Na wernisażu w muzeum Utrillo-Valadon, można było obejrzeć siedem z nich. Jak widać, fantastyczne światy jednoczą ludzi z prawdziwą pasją.
            Goście wernisażu mieli okazję wysłuchać również mini koncertu Natalii Rubiś, która zaprezentowała trzy chwytające za serce utwory, w tym także – z ukłonem dla Siudmaka i Francisa Lai – „Amour Éternel”.
            Artyście w tym pięknym, choć deszczowym dniu towarzyszyła żona i córki z rodzinami oraz najbliżsi przyjaciele. Tak oto polski malarz, rzeźbiarz i rysownik – znawca ludzkiej duszy i ciała pochodzący z niewielkiego Wielunia, dzielił się swymi dziełami z goszczącymi w muzeum Francuzami i Polakami. Zgodnie bowiem z mottem jego życia, które mówi, że tylko marzenie może przekroczyć niepokonalne bariery – warto marzyć. Może i Wy pewnego dnia dostaniecie od losu szansę, o której śmieli marzyć pan Wojciech i Angelika Chwyć – by wystawić się w Paryżu.
            Kolejna wystawa Siudmaka na polskiej ziemi już w maju. Rozpocznie się Filmową Nocą Muzeów, 18 maja 2013 roku w Grudziądzu. Już dziś serdecznie zapraszamy.
Tych z Was natomiast, których powyższy artykuł zachęcił do bliższego zapoznania się ze sztuką Wojciecha Siudmaka, a być może nawet do nabycia reprodukcji jego prac, prosimy o kontakt mailowy pod adresem: diunolog@gmail.com (należącym do Michała Skalca – współwystawcy i koordynatora wystaw Mistrza w Polsce).


2 komentarze:

  1. "Goście wernisażu mieli okazję wysłuchać również mini koncertu Natalii Rubiś, która zaprezentowała trzy chwytające za serce utwory, w tym także – z ukłonem dla Siudmaka i Francisa Lai – „Amour Éternel”." Podczas tego wernisażu wystąpiła ELIZA SAFJAN w zastępstwie za Natalię Rubiś. Poza tym piękny artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi, ale w Sannois zaśpiewała Natalia Rubiś. Jedynie w czasie wernisażu w Kielcach występowała inna Artystka – "na zastępstwie".

    OdpowiedzUsuń