Dune fairytales

wtorek, 29 października 2013

Święci, dusze, duchy i inne, czyli przełom października i listopada

Wielkimi krokami zbliża się koniec miesiąca. Dla niektórych oznacza zabawy halloweenowe rodem z USA, dla innych (większości Polaków) kojarzy się z milionami zapalonych na cmentarzach zniczy. Jeszcze inni myślą o starodawnych Dziadach, a Kościół rzymsko-katolicki obchodzi Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny (nota bene mylone przez większość społeczeństwa). Dlaczego właśnie ten okres w roku? Z czym się łączą te wszystkie wydarzenia? Zapraszam do krótkiego spaceru w świetle płomieni zniczy i pośród cmentarnych mgieł znajdujących się na granicy ze światem zmarłych...
Zacznę od Dziadów, jako że to pradawne święto wywodzi się z wierzeń Słowian i Bałtów, a jakkolwiek od ponad tysiąca lat zamieszkiwane przez nas ziemie zaliczane są do kręgu kultury chrześcijańskiej, nie można zaprzeczyć, że zamieszkiwały je wcześniej ludy słowiańskie i bałtyckie właśnie.
W zależności od terenu święto zmarłych w owych czasach przypadało nawet do sześciu razy w roku, najważniejsze jednak wiosną (w pierwszych dniach maja) i jesienią (około 2. listopada). To drugie zwano właśnie Dziadami.  O co chodziło? O ugoszczenie dusz (poprzez darowanie im np. miodu i jajek), co jednocześnie miało nastawić te dusze przychylnie do żywych zamieszkujących okolicę, zagrodę, domostwo. Przy okazji dusze zmarłych z rodziny miały "okazję" spędzić ten czas wśród swych najbliższych. Aby nie zabłądziły i bez większych problemów trafiły do swych domostw, oświetlano dla nich drogi. W tym celu zapalano na rozstajach ogniska (nawiązaniem do czego jest dzisiejsze zapalanie na grobach zniczy, choć nie wszyscy uważają ten zwyczaj za pierwowzór znicza). Jednocześnie tego dnia pewne czynności były zakazane, jak choćby wylewanie za okno wody (by nie trafiła ona w wędrującą duszę).
Jeszcze pod koniec XIX wieku Dziady były dość powszechnie znane, choć chrześcijaństwo "panowało" już na tych ziemiach od dziewięciu stuleci. Zresztą i dzisiaj w niektórych regionach Polski odnotowuje się przypadki przynoszenia na groby jadła i i napojów dla nakarmienia dusz najbliższych. Obchodzone są one również przez większość ruchów rodzimowierczych, choć przyznaję, że nie jestem w tym temacie orłem, nie chcąc więc popełnić błędu, nie będę się w tej chwil w nimi zagłębiać.
Nie ma jednak co ukrywać, że święto Dziadów najbardziej znane jest nam wszystkim poprzez cykl dramatów romantycznych Adama Mickiewicza, który przez dziesięciolecia był lektura szkolną na poziomie licealnym. Nie wiem, czy obecnie czyta się jeszcze "Dziady" (choć chętnie się dowiem, ktoś coś?), ja jednak pochodzę z czasów przed reformą systemową, kiedy to po ośmioletniej podstawówce kontynuowało się naukę w czteroklasowym liceum i tam, owszem, "Dziady" czytaliśmy.
Choć dzieła Mickiewicza nie są tematem tego artykułu, warto o nich wspomnieć i – kto chętny – przeczytać i zapoznać się nieco bliżej ze zwyczajami, które kultywowano jeszcze wcale przecież niedawno w wie;lu regionach dzisiejszej Polski, Ukrainy i Białorusi. Być może ktoś z Was weźmie do rąk dramaty Mickiewicza, a być może wybierze się do teatru na inscenizację tego utworu )czy raczej powiązanych ze sobą utworów. Dla zainteresowanych, a nieobeznanych z tematem, podpowiadam, że bardzo dużo wartościowych informacji dotyczących "Dziadów" można znaleźć na Wikipedii.
Kolej na Halloween, czyli święto, które przybyło do nas ze Stanów Zjednoczonych, choć i tam nie zostało "wynalezione". Nazwa pochodzi od " All Hallows' Eve", czyli w tłumaczeniu odWigilii Dnia Wszystkich Świętych. Prawdopodobnie – choć istnieją co do tego kontrowersje i trudno to jednoznaczie stwierdzić – wywodzi się ono od celtyckiego obrządku Samhain (bądź alternatywnie od rzymskiego święta na cześć bóstwa owoców i nasion (Pomony). Na ołtarzach swych bóstw wyznawcy w Anglii, Szkocji, Walii, Irlandii i północnej Francji składali plony, a wokół ognisk odbywały się tańce śmierci. W ten sposób żegnano na dobre lato, a witano nadchodzącą zimę. Już wówczas druidzi celtyccy ubierali się na czarno, a czarownice wróżyły ludziom przyszłość. Wszystko to znamy do dzisiaj, choć droga Halloween do Polski była długa i okrężna. W latach 40 XIX wieku tradycja pojawiła się w Ameryce za sprawą imigrantów z Irlandii, by stać się narodowym świętem Amerykanów, a następnie – dopiero w drugiej połowie XX wieku – powrócić do zachodniej Europy, skąd do Polski trafiło w latach '90 ubiegłego stulecia.
Dzisiaj jest to bardziej święto komercyjne, istnieje olbrzymi rynek różnych halloweenowych gadżetów, firmy je produkujące zarabiają na nas z tej okazji niemałe fortuny. Bo któż z nas nie spotkał się z wyciętymi w formie koślawych twarzy dyniami (tzw. Jack-o'-lantern), albo nie słyszał o zabawie "cukierek lub psikus" (ang. trick or treat)? Zresztą od lat już popularne są różnorakie imprezy przebierane odbywające się w ostatnim dniu października. Imprezy tak dla dorosłych, jak i dla dzieci. Najpopularniejsze przebrania, które zawsze sa na czasie? Drakula, właśnie wspomniany Jack-o'-lantern, czarownica, Frankenstein, wszelakie kościotrupy i duchy. Sezonowo? Są na czasie wampiry, wilkołaki, obecnie z pewnością pojawiają się zombie, na które jest całkiem niezły popyt. Choć nie wszyscy przybierają postacie straszne, bo i często można – szczególnie wśród dzieci – spotkać księżniczki, rycerzy, czy słodkiego E.T.  Wszystko zalezy od wyobraźni delikwenta i... zasobności jego portfela.
Popularne gadżety to pająki, pajęczyny, czaszki, znicze, czarne koty, nietoperze i oczywiście dynie, wszędzie dynie. W Polsce na razie Halloween to w większości przebierane bale i baliki, choć coraz częściej w dzielnicach domków jednorodzinnych można spotkać gromadki rozentuzjazmowanych dzieciaków wędrujących od drzwi do drzwi w poszukiwaniu słodkości bądź też psikusa do wyrządzenia...
Halloween spotyka się jednak z wieloma zarzutami, tak kościołów chrześcijańskich (nie tylko, jak sądzą niektórzy, Kościoła rzymsko-katolickiego, ale także prawosławnego, episkopalnego, luterańskiego i innych protestanckich), jak i słowiańskich rodzimowierców. Wiele dyskusji i kontrowersji wynika także z tego, że noc ta jest ważnym świętem w Kościele Szatana, wydaje się jednak, że należy te dwie sprawy traktować zdecydowanie rozłącznie.
Wszystkich Świętych przypada 1 dnia listopada i, nie ma co ukrywać, przez większość Polaków traktowany jest jako święto zmarłych. Nawet, kiedy mają świadomość, że to zupełne pomylenie z poplątaniem, tradycja przyjęła się już dawno że to tego dnia (być może też dlatego, iż jest dniem wolnym od pracy) całe rzesze Polaków wędrują na groby swych najbliższych. Wynik? Najwięcej wypadków na drogach w całym roku, nawet prowadzona od lat Akcja Znicz nie jest w stanie zmniejszyć drastycznie ich ilości.
Mówi się czasami o tym, nawet w mediach, by Wszystkich Świętych nie utożsamiać z przypadającymi następnego dnia Zaduszkami. Czym więc jest Święto Wszystkich Świętych?
Jest to, wywodzące się prawdopodobnie z kultu męczenników w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, świętem rzymskokatolickim, uznawanym również przez Kościół anglikański i wiele luterańskich. Początkowo przypadało na pierwszą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego i dopiero papież Grzegorz III (w 731 roku) albo (źródła się rozmijają) papież Urban IV (w 835 roku) przeniósł je na 1. listopada. Dlaczego? Trudno stwierdzić, choć właściwie jesień od zawsze była porą, kiedy ludzie przygotowywali się do swego rodzaju śmierci, czy choćby długiego zaśnięcia przyrody na zimę, porą, która sprzyjała w każdym razie myślom o odchodzeniu, przemijaniu i zmarłych. Być może to był powód, być może papieżem kierowały inne przesłanki. Grunt w tym, że już od ponad jedenastu wieków Wszystkich Świętych czcimy pierwszego dnia listopada. I cóż? łatwo pomylić je ze świętem zmarłych, bo przecież aby czas o tym mowa. Choć nie do końca, bo przecież tego dnia czcimy tych, których wyniesiono na ołtarze. Świętych jednym słowem, choć czy rzeczywiście tylko tych uznanych? Chodzi tu w przede wszystkim (i takie było założenie) o tych męczenników, których pamięci nie czci się imiennie w martyrologii, a takich przecież były niezliczone tłumy.
Jak już wspomniałam jest to dzień ustawowo wolny od pracy. Było tak również w PRLu, choć wówczas nazywano je... Świętem Zmarłych. Stąd właśnie wśród dzisiejszych Polaków to niezrozumienie i identyfikowanie jednego święta z drugim.
Na zakończenie pozostają Zaduszki, zwane także dniem Zadusznym i będące właściwym w Kościele rzymskokatolickim Świętem Zmarłych. Przypadają one 2. listopada, a zostały do kalendarza liturgicznego wprowadzone w roku 998 przez francuskiego benedyktyna z Cluny, świętego Odylona. Upowszechniono je w całym Kościele rzymskokatolickim dopiero jednak w XIV wieku.
Zgodnie z tradycją to tego dnia należałoby odwiedzać groby zmarłych, któremu jest to święto poświęcone. Warto również zauważyć, że w Kościele rzymskokatolickim Zaduszki mają rangę wspomnienia obowiązkowego. Z ciekawostek zaś można wspomnieć, że od roku 1915 – zgodnie z decyzją papieża Benedykta XV – każdy kapłan może odprawić trzy msze: w intencji poleconej przez wiernych, za wszystkich wiernych zmarłych i według intencji papieża.
W związku z tym, że w naszym kraju Wszystkich Świętych i Zaduszki są traktowane jako dwa dni poświęcone pamięci zmarłych, a ludzie często wykorzystują kilka dni urlopu, bądź też długie weekendy (jeśli akurat przypadają) do odwiedzania grobów swych najbliższych, którzy już odeszli z tego świata, trudno mówić rozdzielnie o tych dwóch pierwszych dniach listopada i tradycjach z nimi związanych. Najważniejszą jest oczywiście zapalanie zniczy na grobach. Z jednej strony jest to z pewnością nawiązanie do pogańskiego kultu ognia i trudno z tym dyskutować. Jak już wcześniej zauważono, ogień symbolizował przejście z jednego okresu do drugiego, był kojarzony ze śmiercią, duchami, duszami i... jesienią. Z drugiej strony nie można zapomnieć o symbolice ognia w chrześcijaństwie. Tu z kolei jest on utożsamiany z Bożą mocą i łaską, a także ma wymiar ofiarny. Ofiarujemy więc światło w ramach błagania o wieczne odpoczywanie dusz najbliższych na osób i ich zbawienie. Jeśli chodzi o zwyczaj składają na grobach kwiatów to jest już kwestia bardziej regionalna. osobiście mogę potwierdzić, że jest on niemal zupełnie nieznany we Francji, gdzie zapala się jedynie znicze, a w ostatnich latach "modne" jest stawianie niewielkich tabliczek pamiątkowych. Na wielkich paryskich cmentarzach kwiaty widać jedynie na grobach wielu pochowanych tam Polaków oraz na miejscach spoczynku znanych i szanowanych osobistości, do których przychodzą nie tylko (czy nie tyle, bo często nie żyją już od naprawdę dawna) najbliżsi, ale osoby z różnych krajów i kultur.
Nie miałam w planie wyczerpującego artykułu "na temat". Założeniem było krótkie naświetlenie tematu i zainteresowanie Was nim. Być może sięgniecie głębiej, doczytacie, dopytacie. Kto wie, może kogoś zainspiruję do dalszych poszukiwań. 
Tymczasem pozostaje mieć nadzieję, że w naszym społeczeństwie więcej będzie tolerancji wobec różnych sposobów radzenia sobie z trudnym tematem, którym jest śmierć.




1 komentarz:

  1. Hey! This post couldn't be written anyy better! Reading tҺrough this post reminds mee оf mƴ previous гoom mate!
    He always kept chatting ɑbout tɦіs. I ѡill forward thіs article to him.
    Faijrly ccertain ɦe will have а good read. Tɦanks for sharing!


    my pagge ... marz sprays review

    OdpowiedzUsuń