Dune fairytales

sobota, 12 października 2013

24. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier 2013 (niedziela, 6 października)


Zacznijmy od początku. Głównym celem przyjazdu na Międzynarodowy Festiwal Fantastyki i Gier było zdobycie autografów i rysunków (tzw. rysografów) od znanych rysowników komiksów. W tym roku nowym pomysłem było wprowadzanie numerków kolejkowych rozdawanych od samego rana. Żeby więc stawić się na 9.00 w Łodzi, musiałem wstać o 5.00, ale czegóż to nie robi się dla powiększenia kolekcji pięknych prac w ulubionych komiksach. Na dworzec Polskiego Busa dotarłem punktualnie o 9.01. Po 5 minutach byłem już w Atlas Arenie, gdzie w tym roku po raz pierwszy odbywał się Festiwal. Miał to być krok naprzód względem zbyt ciasnego już Łódzkiego Domu Kultury. Kolejną nowością był brak biletów. Jak to wyszło w praktyce, zobaczymy...
            Tylko mojemu wspaniałemu koledze Mefisto z Krakowa zawdzięczam to, że nie pojechałem na darmo. Gdy dotarłem do kolejki po numerki to już z daleka widziałem, jak się kłębiło ponad 50 osób. Jednak po paru minutach okazało się, że kolega mnie teleportował na sam początek i dostałem numerek 6. Pomysł z numerkami był świetny, ponieważ pozwoliło mi to uczestniczyć w 4 prelekcjach (wszystkich, które zamierzałem zobaczyć) zamiast spędzenia całego dnia w kolejkach. Jednak następnym razem warto pomyśleć, by te numerki były rozdawane już przy wejściu, bo może dojść do wypadku, gdy wszyscy biegną po schodach na łeb na szyję. Oczywiście największe „wzięcie” w niedzielę mieli Panowie Grzegorz Rosiński (twórca Thorgala) i Don Rosa (znany rysownik Kaczora Donalda). Numerki do nich szybko się skończyły (było po 100 szt.). Mnie również interesował rysunek, jak i spotkanie z Romanem Surżenką, bardzo utalentowanym młodym rosyjskim twórcą, który prowadzi teraz 2 serie poboczne Światów Thorgala. Ciekawostką jest fakt, że na zakończenie spotkania z nim, zresztą bardzo ciekawie prowadzonego przez twórcę najlepszego bloga o Thorgalu w polskiej sieci – Jakuba Sytego, wszyscy na sali powstali i zaśpiewali gromkie 100 lat, jako że tego dnia przypadały urodziny Artysty. Trzecią osobą, na której autograf liczyłem, był Marcin Rustecki, redaktor naczelny wydawnictwa komiksowego TM-Semic, które ukształtowało i ugruntowało moje zamiłowanie do komiksów w latach młodzieńczych, wciągając mnie w świat superbohaterów pokroju Supermana, Batmana, Spider-Mana i X-Men. Jako, że można było „teoretycznie” otrzymać autograf maksymalnie w 5 komiksach, wybrałem więc najbardziej ulubione serie i zabrałem po pierwszym numerze z każdej. Serii było więcej niż 5, tak naprawdę miałem pełen plecak komiksów. Jednakże będąc drugim w kolejce poprosiłem o autograf w każdym z przyniesionych egzemplarzy i we wszystkich otrzymałem, co w sumie wraz z komiksami pozostałych autorów daje liczbę 23 autografów z tego dnia. Spotkanie z nim i autorem książki o TM-Semic bazującej na wcześniejszej pracy magisterskiej tego debiutującego autora obfitowało w różne ciekawe smaczki z rozwoju rynku komiksowego w latach 90-tych, jak chociażby opowieść o wizycie Stana Lee, twórcy Spider-Mana. Sala była pełna i prelekcja została nagrodzona gromkimi brawami. 
        Nie inaczej było również na spotkaniu z Grzegorzem Rosińskim, legendą komiksu europejskiego. To spotkanie z kolei obfitowało w różne niespodzianki pokazywane na dużym ekranie, gdzie prowadzący najczęściej zaskakiwał jakimś newsem samego Mistrza o to pytanego. Pod koniec spotkania mieliśmy również przyjemność premierowo zobaczyć ciekawe trailery Światów Thorgala w wersji na iPada. Ostatnim rysownikiem mnie interesującym był Bogusław Polch, z nim również było ostatnie spotkanie, prowadzone z werwą przez jednego z organizatorów konwentu. Mówił o nowym projekcie piątej części Funky Kovala, potencjalnej ekranizacji filmowej, ale największą niespodzianką był duży model pojazdu gwiezdnego z jednej z przygód Funky’ego. Wykonany został przez ogromnego fana, nakładem 2 sezonów pracy z niezliczoną ilością drobnych detali. Możliwe, że zostanie wykorzystany w produkcji filmowej niczym modele pojazdów do Gwiezdnych Wojen swego czasu. Autor wyraził publicznie również swoje zainteresowanie konwentem Pyrkon w Poznaniu, co jest, mówiąc nieskromnie, moją zasługą. Także liczymy, że się znów spotkamy pod koniec marca. Udało mi się też otrzymać od niego całkiem nieźle dopracowany rysunek Olbrzyma, który wyglądał tym bardziej imponująco na tle Drooli w pozostałych komiksach.
            Jeśli chodzi o samą organizację konwentu to rzeczywiście było bardzo przestrzennie. Sale prelekcyjne znajdowały się pod trybunami w 3 miejscach, dojście było widoczne i dostępne bezpośrednio z płyty stadionu. Na środku płyty stała scena, gdzie co i rusz pojawiali się prowadzący i rozdający nagrody konferansjerzy. Pod sceną ulokowano stanowiska rysowników, co można by w przyszłym roku nieco lepiej rozwiązać oddalając ich nieco od sceny, bo hałas nie służy skupieniu na pracy twórczej. Wokół sceny znajdowały się stanowiska gier planszówkowych, warsztaty malowania i składania figurek Warhammera, wystawa modeli z Gwiezdnych Wojen w wersji Lego jak i standardowej oraz cały dział gier elektronicznych wraz turniejami np. Star Crafta 2, komentowanego na żywo na dużym ekranie, co przyciągnęło uwagę sporej grupy ludzi na trybunach. Korona stadionu zaś była oblegana przez stanowiska wydawnictw komiksowych, z dużą ofertą starszych komiksów kolekcjonerskich, a także z koszulkami, plakatami, różnymi gadżetami itp. Największe zaskoczenie na pewno wzbudzały 2 stoiska. Pierwsze z wannolotem z jednej z ksiąg Tytusa, w oryginalnych wymiarach z joystickiem i zegarami w kokpicie. Drugie jeszcze bardziej kuriozalne z pomysłem podpisania się na... trumnie i nawet możliwością zrobienia sobie zdjęcia w środku. Z czego niektórzy ochoczo korzystali.
            Podsumowując – wyjazd zaliczam do bardzo udanych. Udało mi się pierwszy raz od paru lat połączyć możliwość zdobycia rysunków i autografów (plan wykonany w 100%) z uczestniczeniem w ciekawych spotkaniach. Swój czas odstany w kolejkach spędziłem na ciekawych pogawędkach z kolegami poznanymi tam w latach wcześniejszych. Udało mi się dokładnie wszystko obejrzeć, zakupić parę drobnostek, nawiązać kontakt z paroma autorami i po 9h na terenie Atlas Areny wsiąść w autobus powrotny do domu.

2 komentarze:

  1. No cóż, tylko przyklasnąć. Szkoda tylko, że inni, którzy stali od rana i mają trochę kultury osobistej, i szacunek do innych osób w kolejce, nie wpychają się bezczelnie na początek kolejki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz...no cóż lekko zaczepno-bezczelny. Ale pozwolę sobie odpowiedzieć. W kolejce stałem od 9:07, jako, że punktualnie o 9:00 przyjechałem z Wa-wy. Wcześniej zaś stał w niej mój przyjaciel z Krakowa, który za godzinę wracał do domu i odstąpił mi swoje miejsce w kolejce. Ilość osób nadal się zgadza, nikt nie jest poszkodowany. To tyle w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń