Apokalipsa
(czyli Objawienie) świętego Jana uważana jest za jedną z najbardziej
tajemniczych, o ile nawet nie za najbardziej tajemniczą księgę Pisma Świętego.
W ludzkiej naturze jest to, że najbardziej boi się człowiek nieznanego, ale też
do tego nieznanego, niezrozumiałego, tajemniczego najbardziej go „ciągnie”.
Stąd też Apokalipsa św. Jana stała się przez stulecia czymś więcej niż „tylko”
mówiącą o końcu świata księgą chrześcijan. Stała się swego rodzaju symbolem i
motywem chętnie wykorzystywanym tak przez zwykłych ludzi, jak i wielkich
artystów.
Z czasem jednak
jej rozumienie zaczęło się zmieniać. Łatwo dostrzec to porównując choćby
wielkie tryptyki Hansa Memlinga, Hieronima Boscha i Fra Angelico z obecnym
przedstawieniem „dni ostatecznych”. Ówcześni malarze widzieli Sąd Ostateczny
jako moment, w którym dobrzy dostąpią zaszczytu obcowania na co dzień z Bogiem,
gdy źli i występni zostaną pochłonięci przez piekielne ostępy. Ostateczne
zwycięstwo przypadnie więc Dobru, Bogu. Współczesny przeciętny człowiek (XX i
XXI wieku) na słowa „apokalipsa” czy „koniec świata” reaguje raczej wizją plag
spadających na Ziemię i siedmiu trąb (o ile pamięta ich liczbę). Widzi po
prostu ogrom zniszczeń i cierpienia, jaki będzie udziałem ludzkości. Jest to
również chętnie wykorzystywane przez przedstawicieli kultury, czego dowodem
jest choćby popularny serial telewizyjny „Sleepy Hollow” (2013), w którym dwoje
głównych bohaterów jest biblijnymi Świadkami, mającymi na celu niedopuszczenie,
by nad Ziemią zapanowały demony. Mroczny klimat wpisuje się w gotyckie
upodobania części fanów. Sama zresztą chętnie serial oglądam. Nowe, czy też
raczej „stare” postrzeganie końca dni ukazano niedawno w filmie „The Remaining”
(2014) i należy przyznać, że dla wielu widzów musiał być ten film szokujący, a
być może niektórym otwarł oczy na inne pojmowanie Objawienia świętego Jana –
jako księgi będącej „pociechą” dla chrześcijan, dobrych chrześcijan, którzy
naprawdę wierzą.
Mówi (pisze)
święty Jan: „I ujrzałem umarłych – wielkich i małych – stojących przed tronem,
a otwarto księgi. I inną księgę otwarto, która jest księgą życia. I osądzono
zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich czynów” (Ap 20,12). Nie
podlega więc wątpliwości, że każdy zostanie osądzony, osądzony wedle swoich
czynów, a nie jakiegoś tajemnego klucza. Już choćby tutaj znajdujemy nadzieję
dla tych, którzy są dobrzy i prawi.
Na końcu dni
nastąpi ostateczna walka Dobra ze Złem. Jan opisuje ją bez wahania jako
całkowite zwycięstwo Boga. Apokaliptyczny Smok, Wąż z Genesis zostaje zdeptany,
strącony raz na zawsze. To zdarzenie otwiera drogę do zbawienia i królowania
Pana. W Jego Królestwie zaś znajdą pociechę i wieczne szczęście
ci, którzy „zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i
nie umiłowali dusz swych – aż do śmierci” (Ap 12, 11).
W Królestwie
niebieskim nie będzie miejsca dla „tchórzów, niewiernych, obmierzłych,
zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelkich kłamców” – im
przypadnie „udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką” (Ap 21,8). Tak samo
stanie się z każdym „kto kłamstwo kocha i nim żyje.” (Ap 22,15). Jak opowiada
Jan: „nic nieczystego do niego nie wejdzie ani ten, co popełnia ohydę i
kłamstwo, lecz tylko zapisani w księdze życia Baranka” (Ap 21,27). To nie tylko
przestroga dla tych, którzy postępują niezgodnie z nakazami Pana, ale i
pociecha dla tych, którzy dostąpią radości bycia z Nim po wsze czasy – w
Królestwie niebieskim będzie bowiem panowało samo dobro, żadne zło nie będzie
tam miało wstępu.
Jak zatem będzie
wyglądało to wspaniałe miejsce, to Królestwo, w którym znajdą radość i spokój
ludzie sprawiedliwi i żyjący zgodnie z zasadami wiary, z miłością wobec
bliźnich i wrogów? Otóż „zasiadający na tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich
słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie Baranek, który jest
pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z
ich oczu” (Ap 7, 9-17). Nawiązuje tu święty Jan do obietnicy Boga, którą Ten złożył
ludowi wybranemu w czasach Pierwszego Przymierza. Wówczas to mówił Bóg: „umieszczę
wśród was mój przybytek (…) Będę chodził wśród was, będę waszym Bogiem, a wy
będziecie moim ludem” (Kpł 26, 11-12). Obietnica ta znajdzie spełnienie właśnie
po Sądzie Ostatecznym – tylko jednak wobec tych, którzy przestąpią bramy
Królestwa. Boża zapłata za dobre czyny i czyste serce będzie więc wspaniała,
ale jak to zapłata – jest za coś, a mianowicie Bóg tak każdemu odpłaci, jaka
była jego praca (Ap 22,12).
Królestwo
niebieskie, które opisuje święty Jan to „przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka
wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie „BOGIEM Z NIMI”. I
otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni
krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap
21,3-4). „I [odtąd] już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i
światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki
wieków” (Ap 22,5). Po zmartwychwstaniu „sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w
królestwie Ojca swego” (Mt 13,43). Czyż nie jest to więc prawdziwa i wielka
pociecha dla chrześcijan?
Święty Jan również
w swoim liście apostolskim przytacza obietnicę na ostateczne zwycięstwo Boga
nad szatanem, pisząc: „Na świecie będziecie musieli cierpieć; ale ufajcie: jam
zwyciężył świat” (J 16,33).
Ukazując wieczną
szczęśliwość u boku Pana, która przypadnie w udziale dobrym chrześcijanom,
święty Jan roztacza przed nami wizję „świata”, w którym Zło zostało całkowicie
zwyciężone. Nie ma już łez, nie ma śmierci, nie ma smutków. Obok tych, którzy
byli dobrzy nie ma złych, występnych i nieprawych. Ci bowiem umarli na zawsze,
prawdziwych chrześcijan natomiast czeka wieczne życie. Choć w tym ziemskim
żywocie przychodzi im nie raz cierpieć, nadejdzie dzień zapłaty, a zapłata ta –
wedle ich uczynków i serca – będzie słodka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz