Dune fairytales

wtorek, 9 czerwca 2015

Yggdrasil. Struny czasu – Radek Lewandowski

Wydawnictwo: RW2010
Poznań 2014
Cykl: Yggdrasil, tom 1
Liczba stron: 281
Ebook, format pdf, epub, mobi
ISBN: 978-83-7949-096-7






Zachęcona krótkim opowiadaniem pod tytułem "Yggdrasil. Tygrys szablozęby", sięgnęłam po pełnowymiarową powieść, która jest pierwszym tomem cyklu.
Prolog wita nas pięknym i czystym science fiction. Przyznaję, że tym początkiem Autor narobił mi smaku, ponieważ już od pewnego czasu nie czytałam czystego sf (pomijając te teksty, które tłumaczyłam z anielskiego) i już straszliwie się za tym gatunkiem stęskniłam. W czasie lektury całej powieści nie mogłam nie dostrzec wspaniałych podobieństw do mojego ukochanego sir A. C. Clarke'a i jego wyśmienitej "Odysei czasu", do której być może uda mi się w tym roku powrócić. Zarówno nagłe przeniesienie w czasie pewnej grupy ludzi, jak i zakończenie "Yggdrasilu..." przywoływało konstrukcję "Odysei" i było nie mniej interesujące.
O czym zatem ta powieść, której okładka daje być może pewne wskazówki, ale jest również wielką niewiadomą? Wszystko zaczyna się około roku 3000. Dokładnej daty nie znamy, ale jest już z pewnością po 2941. Czytelnik staje się świadkiem zebrania korporacji NOVA, na którą z całego znanego wszechświata zasiedlonego przez ludzi przybyli przedstawiciele najważniejszych osobistości z Federacji. Odkrycie, o którym poinformuje ich profesor Noel, odmieni oblicze świata i to w sposób, którego z pewnością nikt się nie spodziewał.
Opis zebrania i technologii, a także drogi, którą przeszła ludzkość w przeciągu dziewięciu wieków dzielących nas od omawianego zdarzenia to, jak już zauważyłam, kawałek naprawdę dobrego sf. Czy szkoda, że Autor nie poszedł dalej tym tropem? Nie, ponieważ chyba nie takie było jego zmierzenie, przynajmniej w pierwszym tomie cyklu. Liczę jednak, że w kolejnych jeszcze nie raz zaskoczy nas technologiczno-społecznymi nowinkami z przyszłości. Choć przyznaję – do tej przyszłości nie chciałabym trafić, gdyż jest bardzo depresyjna. 
Co takiego odkrył profesor Noel? Udowodnił istnienie rzeczywistości alternatywnych oraz... cofnął się w czasie. Niezupełnie on, bo tak naprawdę wysłał do przeszłości jedynie wiązkę danych i sprzęt, ale... rozpoczął wielką i nieprawdopodobną wędrówkę przez czas, którą czytelnik będzie oglądał oczami pewnego wikinga, mieszkającego w wiosce Słowian. 
Wiking ma na imię Eryk i jest siostrzeńcem Bolesława Chrobrego. Próżno jednak szukać w tej historii Bolesława i jego dzielnych wojów, próżno liczyć na opisy zjazdu gnieźnieńskiego, czy innych ważnych w polskiej historii wydarzeń. Dlaczego? Ponieważ Eryk wraz z jego szwedzkimi kompanami i całą wioską, do której trafił trochę przypadkowo... zostają przeniesieni w czasy paleolitu!
Więcej fabuły nie zdradzę. Wiedzcie jednak, że akcja powieści jest dość wartka. Czasami, przyznaję, Autor miał chyba gorsze chwile, ponieważ niektóre sceny straszliwie rozwlekał, ale w większości, opowieść czytało się bardzo dobrze. Szczególnie od momentu, gdy na horyzoncie pojawili się przedstawiciele Starej Rasy z Wierzbą na czele. Wierzba z kolei nasunęła mi oczywiście skojarzenie "Korony śniegu i krwi" Cherezińskiej, czyli opowieści o Piastach i ludziach Starej Krwi. Wszystko się ze sobą łączy...
Język, którego Lewandowski używa jest stylizowany na staropolski, choć nie wydaje mi się, by Słowianie z końca X wieku mówili właśnie w ten sposób. Inna sprawa, że mało który czytelnik byłby w stanie zrozumieć cokolwiek z języka ówczesnych, więc i tak bardzo cieszy, że Autor postanowił choć trochę stylizować język na dawny, by zbudować lingwistyczny klimat. Używa także staropolskich oraz nordyckich wyrażeń, które czasami są tłumaczone (w bardzo interesujący i nowatorski sposób wpisany w fabułę powieści – ale nic więcej nie napiszę, przekonajcie się sami). Na końcu książki znajduje się słowniczek z tymi wyrażeniami i ich znaczeniem, a także z panteonem bóstw nordyckich.
Ogólnie rzecz biorąc, powieść jest bardzo interesująca i dobrze napisana. Miałam kilka uwag (szczególnie jedną, dotyczącą Alfa Centauri, ale przemilczę), lecz nie sposób nie wystawić tej historii dobrej oceny. Nie powiem jednak, że jest porywająca. Ma wyśmienite momenty, które nie pozwalają się od niej oderwać, ale i takie, które miałam ochotę przeskoczyć (na szczęście tego nie robiłam). Czytałam powieść dość długo, bo chyba przez pięć dni, ale to mogło wynikać również z tego, że to ebook, a ebooki zawsze zajmują mi więcej czasu.
Brak jednej kropki to jedyne, czego mogę się przyczepić jeśli chodzi o wydanie. Wielkie brawa dla wydawnictwa za świetną korektę, redakcję i elektryzującą okładkę.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz