Liczba
stron: 259
Ebook,
format pdf, epub, mobi
ISBN: 978-83-7949-099-8
ISBN: 978-83-7949-099-8
Czy drugi
tom cyklu dorównał pierwszemu i moje noty będą równie wysokie jak dla
"Strun czasu"? Miałam wszak bardzo duże oczekiwania wobec tej
powieści, szczególnie po zapewnieniach Autora, że pójdzie bardziej w klimaty
sf.
Początkowo
byłam trochę zawiedziona. Chociaż nie, to złe słowo. Lewandowski znowu zaczyna
od świata przyszłości, by szybko przejść do opowiadania o Eryku Eriksonie.
Polubiłam tego wikinga i nie mam pretensji, choć spodziewałam się czegoś
innego. Przez przynajmniej 70-80 stron poznajemy jego dalsze losy. Jego i,
oczywiście, przedstawicieli Starej Rasy. Szczególnie ważny staje się tu Kamyk,
syn Wierzby i... cicho sza, nie powiem, czyj. W każdym razie czytelnik znów
"ląduje" w paleolicie. Jednak tym razem coraz więcej do powiedzenia
ma Sztuczna Inteligencja, którą wysłali do przeszłości nasi potomkowie. To ona
zawiedzie dzielnego wikinga w miejsce, z którego odwrót wydaje się niemożliwy.
A co z Jagną? Przekonajcie się sami.
Historię
Eryka poznajemy w drugim tomie powieści jako swoistą wirtualną rzeczywistość.
Życie wikinga i jego towarzyszy ogląda Hez Tolov, człowiek z trzydziestego
wieku, przed którym do wykonania niesamowite, bardzo niebezpieczne i nad wyraz
odpowiedzialne zadanie. Ma ocalić ludzkość (i cztery inne rasy) przed totalną
zagładą. Zaczyna się prawdziwie futurystyczna powieść ze statkami kosmicznymi,
sztuczną inteligencją, światami równoległymi i wielkim bum, które ma wszystko
zakończyć. Lewandowski pięknie łączy różne pomysły, które już zaistniały. Mamy
tu więc coś z "Odysei czasu" Clarke'a i Baxtera, co nieco ze
"Star Treka", nie zabrakło też nawiązań do "Mrocznych
Materii" Pullmana, czy nawet pewnego wątku z "Matrixa". Gdyby
się wgłębić, można by z pewnością napisać krótką (albo i dłuższą) pracę na
temat zapożyczeń w "Exodusie". Jednak Lewandowski dodaje naprawdę
dużo od siebie, tworzy nową wartość, buduje własny świat, tworzy niesamowite,
ciekawe rasy i przedstawia nieźle zakręconą fabułę, na której należy się
porządnie skupić, jeśli się chce wszystko zrozumieć. Posługuje się przy tym
dwoma językami – dość prostym i codziennym, kiedy opowiada historię z paleolitu
oraz naszpikowany wyrażeniami technicznymi i neologizmami, gdy poznajemy świat
przyszłości. Narratorów też więc mamy dwóch – Eryka i Heza. Inteligentny i
dobrze wykonany zabieg, który sprawia, że od razu wyczuwa się wielkie różnice
między światem przeszłości a światem przyszłości.
Autor
kładzie duży nacisk nie tylko na fabułę i bohaterów, ale na cały świat
przedstawiony. Dzięki temu czytelnik niemal go widzi. Barwne opisy zmian
społecznych i stanu społeczeństwa, które są dla Heza codziennością, sprawiają,
że można tę powieść nazwać futurystyczną w pełnym tego słowa znaczeniu.
Jak się
zachowują ludzie przyszłości w obliczu totalnej zagłady? Czy pozostałe rasy są
do nich podobne? A co z neandertalczykami, ludźmi Starej Rasy? Czy odnalezienie
bezpiecznego miejsca w innym wszechświecie okaże się celem, który ich
zjednoczy, czy może nawet w obliczu takiego zagrożenia nie będą potrafili
znaleźć wspólnego języka? Do tego równania dodajcie jeszcze dwie zmienne – samych
ludzi, którzy przecież jak dotąd nigdy nie potrafili się zjednoczyć i Sztuczną
Inteligencję nazywaną Ojcem, czyli byt powstały w świecie posługujących się
telepatią przedstawicieli Starej Rasy.
Autor nie
zapomina o tym, że dobry sf to nie tylko statki kosmiczne i obce rasy, ale również
problemy społeczne, ludzkie dylematy, odpowiedzialność, miłość, zdrada, czyli
jednym słowem to wszystko, z czym spotykamy się na co dzień. Owszem, w
kosmicznej konwencji, ale ważne by było dobrze w niej osadzone, logiczne i z
nią spójne. Wszystko to się Lewandowskiemu udało.
No i
zakończenie. Zupełnie niespodziewane, kompletne, wielkie zaskoczenie, którego
naprawdę nie dało się w żaden sposób przewidzieć. Genialne!
Ponadto Hez
przypominał mi w niektórych miejscach kapitana Picarda ze statku Enterprise,
więc nie mogłam go nie polubić.
Uwagi
krytyczne? Niektóre sceny były przydługie, aż chciało się iść dalej, a tu nie.
Napięcie rośnie, krew w żyłach się gotuje, koniec świata tuż tuż, a Lewandowski
nie chce nam pokazać kolejnej sceny. Szczególnie na końcu było to denerwujące.
Wszak miał się skończyć świat! Na szczęście takich momentów było niewiele i
ogólnie oceniam tekst bardzo, bardzo pozytywnie.
Plus dla
dobrej korekty i redakcji. Znalazłam bodaj 3 literówki, czyli naprawdę
nieźle.
Zostało mi
jeszcze krótkie opowiadanie ze świata Yggdrasilu, zatytułowane "Pieczęć na
niebie". Z pewnością podzielę się z Wami moimi przemyśleniami po lekturze,
tymczasem... gratuluję Autorowi, ponieważ napisanie dobrego sf to nie lada
wyczyn, szczególnie w polskich realiach. Może tym cyklem utoruje drogę innym,
którzy chcieliby podzielić się z czytelnikami swoją wizją świata przyszłości.
Książka przeczytana w ramach Projektu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz