Dune fairytales

piątek, 27 września 2013

*** by Martyna Salich

Mimo oczekiwań które spadają jak krople deszczu,
rozpryskują się w nicość,
wyparowują w ogniu codzienności...
Mimo bólu który czasem ściska za gardło,
muska piórkiem
serce by wbić szpilkę…
i drążyć jak w skale gdy uczuć brak,
gdy uczuć za dużo...
Mimo wciąż słów, które są nie te
i krążą nad nami jak czarne
złowieszcze kruki, czekające na smugę cienia...
miłość je rozwiewa, odgania wciąż.
To nic, że wracają.
Mimo czasu który bezustannie ucieka,
rozszalały nieokiełznany mustang,
niewidzący celu i drogi,
nie dający się choć na chwilę zatrzymać w sercu.
Gdy chwile kradzione to ostrze noża i szczęście.
Mimo tego że wciąż nie teraz,
nie dziś,
nie potrzebuj bo nie możesz.
Mimo tańca na krawędzi
obaw ze ktoś gdzieś...
Wciąż spojrzenie, dotyk, słowo
na chwilę, za chwilę,
W pamięci na później.
Jak stare fotografie blakną,
nie wiesz co gdzie działo się.
Nie wiesz kiedy.
Mimo że wiara, nadzieja i miłość powinny trwać.
Błądzisz nocą jak niewidomy
 nie wiesz czym jest zaufanie.
Szukasz, nie znajdziesz, oczekujesz. Komu?
Mimo że wciąż się traci i powstaje na nowo.
 Liczysz nocą gwiazdy które z Ciebie drwią.
Nie dostaniesz żadnej, nigdy nie spadnie.
Blask Cię oślepia na chwilę, na dłużej, na wieczność.
Mimo że chciałbyś wiele, a nie możesz nic,
wciąż krok do przodu i dwa w tył.
Tandetna muzyka wciąż gra, a Ty trwasz.
Szafa grająca życia, szukasz znanej melodii.
Mimo uśmiechu który niby trwa wciąż,
ale w duszy go nie ma,
oczy milczą.
Chciałbyś być szczęśliwy, a nie możesz,
nie wiesz czemu.
Odpowiedz wciąż wymyka Ci się z dłoni,
płochy ptak.

Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz