Dune fairytales

czwartek, 11 kwietnia 2013

Pierogi z wątróbką

Kochani, dzisiaj przepis na znakomite pierogi. Dla każdego, kto lubi makarono-podobne specjały to prawdziwy rarytas. Pyszne, chrupiące, żółciutkie i delikatne. Rozpływają się w ustach!

Na początek składniki.

Do zrobienia ciasta potrzebne Wam będą:
- 80-90 dkg mąki,
- 2 kostki masła,
- 4 jaja,
- mleko (na oko – tak, by ciasto miało odpowiednią lepkość),
- łyżeczka soli,
- kurkuma,
- kostka bulionowa.

Farsz:
- wątróbka,
- cebulka,
- tłuszcz ze smażenia wątróbki,
- 2 żółtka,
- przyprawy.

Smażymy przyprawioną wątróbkę i posiekaną cebulkę na tłuszczu i odstawiamy, by ostygła. Kiedy jest już chłodna – kroimy na drobne kawałeczki, łączymy z tłuszczem od smażenia i dodajemy żółtka. Proponuję na koniec sprawdzić, czy farsz jest odpowiednio wyrazisty w smaku i ewentualnie go doprawić w razie potrzeby.

Łączymy składniki na ciasto – 80 dkg mąki, 2 kostki masła (po odkrojeniu kawałka na wysmarowanie blachy), jaja, mleko, sól i kurkumę. Ciasto musi się lepić, ale nie przyklejać do rąk, dlatego warto mieć pod ręką jeszcze mały zapas mąki i mleka, by dodawać w razie potrzeby. Wszystko w końcu zależy od tego, jakiej mąki i jakiego mleka użyjecie, nie ma więc złotego przepisu. Pierogi lepi się troszkę na wyczucie.

Ugniecione dobrze cisto dzielimy na kawałeczki. Lepimy małe kulki i rozgniatamy w dłoniach, po czym na utworzone cienko placuszki kładziemy farsz i zwijamy je na kształt pierogów. Jeszcze nigdy nie udało mi się tego dokonać przy pomocy stolnicy i deski, a lepie pierogi z tego ciasta od lat. Zawsze natomiast idealnie wychodzą lepione w ręce (i żaden się jeszcze nie rozkleił w wodzie). Na koniec, ulepione już pierożki delikatnie obtaczamy w mące.

Gotujemy wodę z kostką bulionu. Jedna kostka w zupełności wystarcza na ugotowanie około 40-50 pierogów. Ja dodaję jeszcze listek laurowy, ale to nie jest konieczne.
Kiedy woda się zgotuje, zmniejszamy trochę ogień i powoli wrzucamy pierogi. Najpierw połowę i czekamy, aż wypłyną.

W tym czasie smarujemy blachę pozostałym masłem. Kiedy pierogi wypływają na powierzchnię, zbieramy je łyżką cedzakową i układamy na blasze. Piekarnik należy ustawić na około 180-200 stopni Celsjusza. Kiedy pierwsza partia zaczyna się zapiekać – podkręcamy ogień i czekamy, aż woda znów zawrze. Gotujemy drugą partię pierogów, powtarzając wszystkie czynności.

Pierogi pieczemy tak długo, aż się delikatnie zarumienią.

Smacznego!

środa, 10 kwietnia 2013

Mamrotanki Kotka Mamrotka

Kolejny z blogów prowadzonych przez Piotra Olszówkę – autor komiksów, ilustratora, pisarza, grafika reklamowego, byłego szermierza – jednym słowem prawdziwego człowieka renesansowego:


No tak, warto byłoby jeszcze dodać, że pan Piotr to miłośnik futrzaków. Czy to wyjaśnia sprawę, dlaczego pisze z perspektywy kota? Nie? Chyba jednak tak – gdyż kotek Mamrotek to wyjątkowy zwierz i na dodatek pisze przepięknie, a swój dziennik ilustruje rozkosznymi obrazkami. Sami tylko spójrzcie na niewielką próbkę:

Jadę na wakacje... Wiosną, bo wiosną lepiej Kotki rosną. Tylko, że mój Mamromobil stoi, bo Pufek gdzieś poleciał i nie mam silnika. Może go zastąpić Myszami? Miałbym silnik o mocy 50 KM (KiloMyszy)... Ale jak to zrobić? Myszy są napędzane serem... ale strasznie dużo go zużywają. Jakbym zamontował Kotalizator... to będą mocniej pracować ale zużycie sera wzrośnie. Nie wiem, na co się zdecydować... Sprawa byłaby prosta, gdybym był serowym szejkiem, miał swoje szyby serowe i własną rafinerię ementalera... Ale nie mam.
Chyba napęd myszowy nie spełni wymagań.
Mógłbym też napędzać Mamromobil słoniem. Ma moc i w ogóle... ale jak ja mu się odwdzięczę?
Im dłużej nad tym myślę, tym lepiej widzę najfajniejsze rozwiązanie.
Kotochodem zdrowiej.

Jak Wam się podoba? Zachęceni, by spojrzeć na życie z perspektywy futrzastego stwora, który zawsze chodzi własnymi drogami? Ja jestem zauroczona i zapraszam również Was do wspólnej podróży z kotkiem Mamrotkiem na logu: http://mamrotanki.blogspot.com/